Rozdział V
Gdy znalazła się na siedzeniu w
środku pojazdu, Asia postanowiła powiadomić o swoim jakże ważnym przyjazdem do
niej. Wyciągnęła swojego wypasionego smartfona i wybrała numer „Lenka <333”.
Teraz czekała na natychmiastowe skończenie się szumu i usłyszenie głosu Eleny. Po
chwili zrozumiała, że jej plan spełznął na niczym. Może i szum się skończył,
ale po długim czasie, a do tego odezwała jakże znienawidzona przez ludzkość
sekretarkę. Lub przynajmniej tych, którzy używają telefonów. Asia nie
pozostawiła tego bez żadnych drażniących myśli. „Co jej się stało? Ma nową
psiapsiółę od ploteczek? A może od zakupów?! Jeśli kupiła tę nową kreację od
Diora BEZE MNIE, to chyba ją zabiję!”, czyli wszystko o czym myślała gdy któraś
z jej koleżanek nie odbierała telefonu. Z kolegami to była inna sprawa…
Kiedy
autobus zatrzymał się, dziewczyna szybko rozwinęła parasol i truchtem pobiegła
do domu Eleny. Minęła domy znanych i szanowanych ludzi w Galtonie, których
poznała podczas różnych oraz ciekawych imprez jej rodziców. Teraz miała inny
cel-dotrzeć do willi psiapsióły i zapytać się o ciuszek.
***
W pokoju dziewczynki panowała
atmosfera ogólnej konsternacji. Bliźniacy patrzyli na siebie głupio, Elena
wodziła wzrokiem po pokoju jakby nigdy tu nie była, a Franek został
nieporuszony niczym oaza spokoju. Kiedy nastolatka wzięła do ręki książkę i
dotknęła ręką okładki jak ogłupiałe dziecko, jej mistrz odezwał się, pokonując
ciszę.
- Możecie się ogarnąć?! Naprawdę
nie chcę już czekać na waszą reakcję, więc słuchajcie!
- P-przepraszamy…-wydukał jakby
zaspany Adam.- Więc o co chodzi?
- No właśnie?-mruknęła cicho
Lena, nie zwracając na siebie uwagi.
- Dostałem przed chwilą wiadomość
o tym, że gdzieś nad morzem Trytonickim pojawił się Ziemianin. Jakiś z Zachodu,
podobno Amerykanin. O mało co go nie zabiły tamtejsze rekiny i piranie, przez
co teraz leży w szpitalu. Poproszono mnie, abym tam poszedł i dowiedział się,
kto to jest i wy ze mną pójdziecie.
- Nie mogę się docze…!-krzyknęła
Elena, bo marzyła o pójściu na Tylker i…
- Nie Leno, ale nie jesteś
gotowa.-stwierdził lokaj.- Chłopaki, ruszajmy natychmiast!
Bliźniacy jedynie przytaknęli,
poważniejąc i zapominając o zabawnym epizodzie. We trójkę wyszli z pokoju,
zostawiając jego właścicielkę bez słowa pożegnania. Mieli obowiązki i musieli
je bezzwłocznie wypełnić. Gdy jest się Strażnikami jak oni nie można sobie
pozwalać na dziecinadę. Z tego względu Elena postanowiła nie trzymać ich dłużej
niż powinni. W końcu Elena podeszła do biurka i włączyła komputer, chcąc
sprawdzić co się dzieje na świecie i w jej otoczeniu. Czekając, znienacka
usłyszała trzask dochodzący z dołu. Dziewczyna natychmiast ruszyła w kierunku
schodów i niższego piętra. Gdy była już na miejscu, usłyszała tym razem miły
dzwonek, który powiadomił ją o gościu. Przed chwyceniem klamki spojrzała przez
judasza. Przed drzwiami stała lekko naburmuszona szatynka. Elena w ciągu
sekundy zmieniła osobowość księżniczki, po czym otworzyła drzwi.
- Hejka, Aśka!- powiedziała
dziewczyna z wymuszonym entuzjazmem.
- Cześć!- odparła Asia, która od
razu przeszła do rzeczy.- Czemu nie odebrałaś telefonu? Tak się o ciebie
martwiłam, że chciałam dzwonić na policję i…
Lena od razu rozpoznała, że teraz
nie wolno jej przeszkadzać. Słowotoki Asi była rekordem w całej szkole, licząc
uczniów i nauczycieli- potrafiła mówić bez przerwy przez dwadzieścia minut.
Lena jedynie przytakiwała gdy przyjaciółka rzucała jej krótkie i merytoryczne
pytania. Gadała o wszystkim- co widziała najnowszego w kolejnym butiku, z kim
chciała, a z kim nie miała ochoty się spotkać, o chłopakach, którzy wpadli jej
w oko (od tygodnia około czterdziestu) i innych rzeczach prawie tak ważnych jak
wybieranie prezydenta. Asia przestała gadać gdy usiadła na łóżku Eleny.
- A u mnie nic ciekawego, wiesz?-
mruknęła Elena znużonym głosem.- Ale ostatnio znalazłam taką fajną stronkę z
makijażem i w ogóle…
-Naprawdę?! Och, właśnie szukałam
jakiejś, bo na paznokcie jakoś ostatnio nie mam pomysłu...-odpowiedziała Asia,
którą po chwili błysnęło światło z ekranu laptopa.
Nagle Elena poczuła straszny ból
głowy. Położyła się na łóżku i położyła rękę na czole. Nie czuła jednak takiego
samego ciepła jak przy gorączce. Strasznie jęczała i prawie zaczęła płakać,
lecz niespodziewanie cierpienie minęło jak ręką odjął. Chciała wstać, ale
usłyszała miły, kobiecy głos we wnętrzu jej ciała, który mówił: Eleno, gdzie jesteś? Kiedy do nas wrócisz,
kochana? Kiedy?. W momencie skończenia się wypowiedzi głosu, dziewczyna nie
mogła tego kompletnie zrozumieć. Musiała zasięgnąć porady lokaja.
PS Oto kolejna część opowiadania Tajemnice Eleny. Jeśli coś Wam się podoba lub nie, piszcie, chętnie wysłucham Waszych opinii :)
Jeszcze nie czytałam poprzednich rozdziałów, muszę to nadrobić. Tu już w pierwszym zdaniu zgrzytnęły mi dwie rzeczy: powtórzenie słowa "szła" i określenie "szła szybkimi krokami". Nie wiem, może się nie znam, ale czy nie powinno być "szybkim krokiem?... Po "odezwała" brakuje "się". Przed i po myślniku powinna być spacja. Hm... "którą błysnęło światło z ekranu laptopa"? Nie zrozumiałam, może chodziło o "oślepiło"?
OdpowiedzUsuńKurczę, chyba niedługo będę znana jako Zła Magnolia D:
Ale ogólnie ten rozdział mnie zaciekawił i biorę się za poprzednie ;)
Dziękuję za uwagi, poprawię błędy :)
UsuńTen blog jest zajebisty(sorry z wyrażrnie). Super piszesz . Kiedy nastepny rozdział. Już nie mogę się doczekać. Życzę bardzo dużo weny, chęci, dobrych komentarzy i super pomysłów. Zizi
OdpowiedzUsuń