Rozdział VI
Z każdym krokiem Elena czuła się coraz bardziej niepewna. Otuchy dodawała pogodna mina Franka. Oczy jednak były zamyślone. Patrzyły się gdzieś daleko, dalej niż rezydencja, osiedle, miasto… Ale o czym mógł myśleć?
Z każdym krokiem Elena czuła się coraz bardziej niepewna. Otuchy dodawała pogodna mina Franka. Oczy jednak były zamyślone. Patrzyły się gdzieś daleko, dalej niż rezydencja, osiedle, miasto… Ale o czym mógł myśleć?
Po chwili dziewczyna potrząsnęła
głową. Przecież tak naprawdę nie miała zielonego pojęcia, kim byli krewni
lokaja i nie chciała się o to pytać, bo po co? Byli najlepszymi i prawdziwymi
przyjaciółmi na zawsze. Poza tym lokaj wypowiedział się już kiedyś na ten
temat, które z pewnością miały wnuki? O swojej żonie? O swoim rodzinnym domu ten
temat…
***
Elena siedziała samotnie na ławce w rodzinnym ogrodzie. Spuszczona
głowa wyraźnie mówiła o smutku, a spadające łzy nadal karmiły swym słonym
smakiem już mokrą glebę. Robiły to bezgłośnie, tak samo jak płacząca
siedmiolatka. Po chwili staruszek ubrany w elegancki frak odnalazł blondwłosą
osóbkę, usiadł obok niej i zapytał łagodnym głosem:
-Co się stało, Lenko?
-Rodzice mnie nie kochają!!!-wybuchła nagle Elena.
-Dlaczego niby mają cię nie kochać?-lokaj martwił się o swoją
przyjaciółkę.
-Bo nigdy ze mną nie siedzą, nie rozmawiają, tylko w pracy są!!!-znów
krzyknęła dziewczynka.
Franek ciężko westchnął, słysząc takie słowa od tak małego człowieka.
Po chwili ciszy, mężczyzna odpowiednio ułożył prostą odpowiedź na głowę
dziewczynki.
-Rodzice cię kochają, po prostu chcą, żebyś była szczęśliwa.
-A t-twoi r-rodzice?- zajęknęła Elena, pytając o dość tajemniczą
kwestię.
-Moi rodzice…już ich nie ma.-Odpowiedział lokaj- więc masz szczęście…
Zapłakana dziewczynka zauważyła na policzku mężczyzny pojedynczą łzę.
Poczuła jakby coś w środku ją tknęło. Nie miała serca płakać dalej. Po prostu
przytuliła się do lokaja. On ją lekko odsunął i powiedział:
-Nie pytaj mnie więcej o rodzinie dobrze?
-Jasne!-potwierdziła dziewczynka i poszła prosto do domu. Kiedy
otworzyła drzwi wejściowe, w oddali nadal słyszała ciche łkanie…
***
Zamyślona Elena nawet nie
zauważyła jak dotarła do przedpokoju willi. Po kilku krokach stanęła na
eleganckim, wzorzystym dywanie stojącym przed równie wykwintnym stolik. Opierał
się na jasnobeżowej ścianie, na której wisiały najcenniejsze zdjęcia.
Zdjęcia rodziny DeManto.
Nagle z obserwowania ściany
otrząsnął ją Franek, który pokazał dziewczynce dwóch mężczyzn stojących przed
drzwiami prowadzącymi do jadalni. Oboje ubrali się w to samo-czarne garnitury,
pod którymi rysowała się sylwetka muskularnego atlety, białe koszule zapinane
na jasnożółte guziki oraz czerwone krawaty dodające stroju elegancji. Jeden z
nich miał kwadratową twarz przyprószoną na brodzie lekkim zaroście. Miał
również niebieskie oczy, tak samo jak drugi. Włosy miał krótkie koloru
czarnego. Drugi zaś miał delikatną twarz i rude włosy. Zapewne wszystkie
dziewczyny padłyby na tak przystojnych facetów, ale Elena wolała takich w swoim
wieku. Poza tym, liczyło się co jest w środku, nie na zewnątrz, prawda?
-Kim oni są?-zapytała się Elena,
a po chwili dodała:
-I co tutaj robią?
-Wszystko ci wytłumaczę
potem-odpowiedział Franek.-Teraz zaprowadźmy naszych ości do twojego pokoju,
dobrze?
-Dobrze-mruknęła, idąc za
lokajem.
Franek podszedł do mężczyzn i
przywitał się. Przez chwilę rozmawiali, po czym staruszek krzyknął do Eleny:
-Przepraszam cię, Leno, ale muszę
coś załatwić. Przyprowadzisz naszych gości do pokoju?
-Jasne!
To, co powiedziała Elena, było
trochę kłamstwem. Oczywiście, mogła zaprowadzić ich do swojego pokoju. Ale jak
miała się zachowywać? Nigdy nie miała
dorosłych gości oprócz tych bogatych i nadętych bogatych ludzi, których słownik
zawierał co najmniej trzy czwarte tego polityczno-biznesowego bełkotu. Zachowywała
się przed nimi jak słodka idiotka. Oni zawsze do niej mówili: „Och, jaka
słodziutka dziewczynka z waszej malutkiej Lenki!”, a ona miała to w nosie.
Teraz było coś zupełnie innego- znajomi, którzy przyszli DO NIEJ, nie DO
RODZICÓW. Postanowiła więc pokazać przed nimi swoją prawdziwą twarz.
Po kilku minutach chodzenia,
Elena i dwaj mężczyźni dotarli do pokoju dziewczyny. Gdy ujrzeli całe te różowe
rzeczy, natychmiast się zaśmiali. Trochę to irytowało nastolatkę, lecz w końcu
powiedziała:
-Witam, jestem Elena DeManto, ale
możecie mówić do mnie Lena. A wy to kto?
-Ja jestem Adam Mariusz Tomasz
Jacek Wacek la Żężążężę-powiedział rudy chłopak śmiesznie poważnym tonem- a mój
kolega to Zdzisiek Żężążężę, ale możesz mówić do nas Adam Mar…
-Ha, ha, ha, bardzo śmieszne-burknęła
dziewczyna.-Możecie teraz na poważnie?
-Ależ jesteśmy poważni, nie
Zdzicho?!-krzyknął rudzielec, dając lekkiego kuksańca towarzyszowi.
-No tak!-odpowiedział mu grubym
basem kolega.
Obaj mężczyźni głośno śmiali się,
jakby dostali dzikiej głupawki. Elena stała ze skrzyżowanymi ramionami, nieco
wkurzona przez kpienie tych dwojga. Wściekłym wzrokiem patrzyła na skaczących
po jej pokoju „półgłówków”, jak ich nazwała. Kiedy humor braci lekko opuścił,
-Dobra, dajmy już spokój tej
dziewczynie-stwierdził szatyn.-Ja jestem Adam Hajusz, a mój brat to Michał.
-Ta…-mruknęła dziewczyna,
rozumiejąc już powód ich śmiechu.-To czemu do mnie przyszliście?
-Co ty taka napięta?-spytał się
Adam, obejmując ramieniem ciało Leny.-Wszystko sobie wyjaśnimy, kiedy wróci
Franek. To ile masz latek, bo my mamy osiemnaście, a ty?
-Trzynaście.-powiedziała krótko.
-Ale gówniara! Buuu! My jesteśmy
mądrzejsi!
Wtedy właśnie Elena zaczęła się
śmiać jak oni. Mówili sobie jakieś śmieszne teksty, byleby było słychać po
całym domu odgłos „Ha, ha, ha!!!”. Jeszcze nigdy nie czuła takiej radości i
rozpierającej od środka energii. Po prostu carpe diem!
-No, już koniec tych śmiechów!
Teraz musimy poważnie porozmawiać!
-Ale o czym?-zapytała się cała
trójka, chowając euforię.
-Zbliżają się kłopoty…
PS Przepraszam, że mnie długo nie było, ale to wszystko przez szkołę. Mam nadzieję, że ten rozdział spodoba się wam tak samo jak inne. Następny post będzie przeznaczony na organizację konkursu i naboru, więc nie przegapcie go ;)
Na koniec takie małe pytanko:Co dostaliście z testu szóstoklasisty? Ja mam 40/40 (laureat XD). W tym miejscu chciałbym również podziękowa nauczycielce, która mnie przygotowywała na tę olimpiadę ;)