niedziela, 17 marca 2013

Tajemnice Eleny

A oto moje obiecywane dzieło :)

Rozdział I

„Czy bycie kimś niezwykłym to tak samo jak być…potworem?”
To pytania napisała w swoim pamiętniku Elena.
Elena to z pozoru szczęśliwa dziewczynka. Rodzice byli bogaci, miała dobre oceny, wszyscy ją lubili.
Jednak pozory mylą.
To wszystko zaczęło się tak…
***
-Znowu?! Rozumiem-deszcz przeszkadza w jeżdżeniu-no ale aż takie spóźnienie?! Ostatnie były tylko dwie minuty, a teraz-mijają cztery! Jak tak można!
Elena skarżyła się tak każdego dnia. Ciągle szukała dziury we wszystkim, co się da-to owsianka za ciepła, to owsianka za zimna, to owsianka niedobra, zrobioną przez kucharkę Agatę. To byłby jedynie ułamek-najprawdopodobniej jeden z milionowych- jej codziennych marudzeń. Wszyscy w jej domu-„tylko” dwupiętrowa willa z basenem w kształcie nerki- na szczęście mieli anielską cierpliwość. Ojciec, pan Orfeusz DeManto, zajmował się od wielu lat biznesem. Za to matka, pani Irina DeManto z domu Chrabąszcz, pracowała na wysokim szczeblu w branży politycznej. Córka, Elena Anna Bella Anastazja DeManto, charakteryzowała się rozpuszczeniem, tępotą i sukienką od Prady.
Po chwili przed nią przyjechał czarny samochód jej taty. Wsiadła na przednie, obite jasnobrązową skórą siedzenie. Obok niej siedział łysiejący staruszek ubrany w garnitur i czarny płaszcz.
- Panienka do szkoły, tak?
-Tak.-trudno było jej powstrzymać śmiech- I proszę cię, Franku, nie nazywaj mnie panienką, tylko Leną.
-Dobrze. Już jedziemy.-uśmiechnął się lekko i przycisnął pedał gazu.
Elena bardzo lubiła lokaja. Tak naprawdę mogłaby go nazywać dziadkiem, ale nie chciała go aż tak postarzać. Zajmował się nią kiedy rodzice byli zajęci, czyli zawsze. Widziała w nim swojego najlepszego przyjaciela. Mogła mu się wyżalić, zdradzić swoje sekrety i porozmawiać na każdy temat. Co było najważniejsze, była przy nim inną osobą. Dla wszystkich, oprócz niego, grała jako Elena Księżniczka, a dla Franka-Prawdziwą Eleną. Pierwsza rola miała być tylko odzwierciedleniem tego, jak była traktowana przez rodziców. Chciała im pokazać, że też  może się tak zachowywać.
Dziesięć minut później stała przed szkołą- oczywiście społeczną. Zajmowała ona złoty zabytkowy budynek o dużych rozmiarach z równie wielkim boisku. Elena przycisnęła klamkę i weszła do szatni. Od razu zauważyła swoje towarzystwo-dziewczyny w ubraniach z wybiegów mody, najnowszych komórkach, obrzydliwie bogatych w ozdóbki fryzurach i make-up’ach- nie, to były już „tapety”. Gdy jedna z nich, brunetka o egzotycznej urodzie o imieniu Asia, wyłapała ją wzrokiem znad telefonu, Elena od razu zmieniła pozę i sposób chodzenia.
-No, no, no,-powiedziała-idzie nasza kochana Lenusia.
-Siemka dziewczyny!-przywitała je Elena- Macie jakieś gorące ploteczki?
-No! Wyobraź sobie, że…
Od tego momentu zaczęły się chichoty, komentarze typu „uuu”, „co??!” i tak dalej. Taka sytuacja pasowała Elenie: wszyscy ją akceptowali i lubili ze względu nie na nią samą, tylko jej kieszeń. Szczyciła się nie intelektem, a czymś zupełnie innym- głupotą, chociaż miała wysoką średnią. Odpowiadało to innym, przynajmniej tak myślała Elena.
Kilka minut później zadzwonił dzwonek. Niestety, wisiał tuż nad głową Eleny. Dziewczyna chciała, żeby się to skończyło, ale tak się nie stało. Nienawistnie patrzyła na znienawidzony przedmiot. Ciągle tylko słyszała „drrrryń!”, aż w końcu krzyknęła: Wyłączcie to! i w tym samym momencie dzwonek ucichł. Elenę trochę to zdziwiło, lecz po chwili pomyślała, że tak miało być. Po chwili wyrwała się z zamyślenia i poszła pod klasę matematyczki. Dzisiaj był temat o figurach przestrzennych. Siedziała razem z Asią. Nie przestały gadać, bo musiały jeszcze porozmawiać o kilku „bardzo ważnych rzeczach”. Kiedy nauczycielka to usłyszała, powiedziała:
- Ty, niebieskie oczka i blond włoski z piątej ławki, zapraszam na odpowiedź.
- O mnie pani mówi?-spytała się zdezorientowana Elena.
- Tak.
Dziewczyna niechętnie wstała z ławki i podeszła pod tablicę. Dostała zadanie, by obliczyć obwód graniastosłupa. Nie dało się ukryć, było dosyć trudne. Elena martwiła się, że coś źle zrobi, jakieś obliczenie. Myślała: ”Jak to zrobić?! Pomocy”, gdy nagle na tablicy… pojawiło się rozwiązanie. Nie mogła uwierzyć- przecież nic nie napisała! Nauczycielka zdziwiła się, że ona to zrobiła, ale i tak wpisała ocenę. Dziewczyna czuła niepokój. Najpierw dzwonek, potem to… Coś jej tu nie grało.
Przez pozostałe lekcje na szczęście nie było żadnych odpowiedzi lub czegoś w tym rodzaju. Zastanawiała się jednak, co się stało. Próbowała przeanalizować tą sytuację, jednak nic nie wywnioskowała. Słyszała o zjawiskach paranormalnych i tym podobnych rzeczach, aczkolwiek zazwyczaj nazywała je bredniami. W końcu postanowiła o to zapytać Franka.
Już wyszła ze szkoły. Od razu zauważyła znajome auto. Podbiegła tam ile sił w nogach. Ku jej uciesze, kierowcą był lokaj. Kiedy przejechali pierwsze metry, Elena zadała pytanie:
-Czy wierzysz w magię?
Dość długo czekała na odpowiedź, gdy usłyszała:
- Czemu się pytasz, Leno?
-No b-bo-jąkała się- j-ja dzi-dzisiaj..
-Co się stało?- przerwał jej lokaj.
Z jej ust w końcu popłynęły wyjaśnienia: opowiedziała o dzwonku i lekcji matematyki z prawie że prędkością światła.
Nastała grobowa cisza. W pewnym momencie mężczyzna powiedział:
-Opowiem ci w domu…   



2 komentarze:

  1. Nie wiem dlaczego, ale samo imię Elena, wygląd (niebieskie oczy, blond włosy), a także początkowe rozpieszczenie, skojarzyło mi się z postacią z "Pamiętników wampirów". A co do Twojego opowiadania-bardzo ciekawe. Fajnie ukazałeś kontrast pomiędzy Eleną Księżniczką, a tą prawdziwą. Zdarzały się drobne błędy i powtórzenia, ale są niezauważalne i nie przeszkadzają w czytaniu. ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń