niedziela, 14 kwietnia 2013

Witam!
Następna część "Tajemnic..." ukaże się w przyszłym tygodniu. Ale do rzeczy.
Jak zauważyliście, dodałem ankietę "Czy chcielibyście dołączyć do tego bloga?". Chodzi mi w niej o to, żeby zawiązać współpracę z innymi bloggerami-pisarzami, podobnie jak tutaj http://www.piszemybowarto.blogspot.com/, ale nieco rozwinięte, tzn. nadal sam pisałbym "Tajemnice Eleny", ale utworzyłbym nowe opowiadania z innymi osobami. Mam nadzieję, że komuś spodoba się ta idea (piszcie w komentarzach lub głosujcie) Ja sam chciałbym dołączyć się do bloga powyżej, ale... No właśnie- Fobos, o co chodzi?! Jeśli możesz, napisz e-maila lub skomentuj. Rozumiem, szkoła itp., ale to już bardzo długo. Mam nadzieję, że to wyjaśnisz ;)
Co do komentarzy i obserwatorów- dziękuję! Najbardziej spodobał mi się kom Jagi, chociaż, byłoby miło, gdyby przedstawiła mi te przykłady i wiem, co to interpunkcja ;). Poza tym, mam nadzieję że nadal będziecie komentować.
Jeśli możecie, odpowiedzcie na pytania zadane powyżej, dobra?

Do napisania,
Merszyt

PS Jeśli będzie 1000 wejść, zrobię konkurs pisarski.

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rozdział III


Zmęczoną dziewczynę obudziły przebijające się przez firankę pierwsze promyki słońca. Elena, jak dzikie zwierzę, rozciągnęła się na łóżku i przetarła oczy. Spojrzała sennym wzrokiem na zegarek- była już ósma rano. Nagle głośno kichnęła; gorączka dawała się we znaki. Znowu chciała kichnąć, więc w przygotowaniu miała w ręku chusteczkę we fiołki. Po chwili jej podejrzenia się potwierdziły i od razu przyłożyła chustkę do nosa.
-Na zdrowie, Lenka!
Natychmiast błękitne oczy dziewczyny zwróciły się w kierunku drzwi. Stał w nich lokaj, ubrany w swoją ukochaną piżamę w żółto-białe pionowe pasy. Szeroko się do niej uśmiechnął i podszedł do schorowanej dziewczyny.
-Jak się czujesz?-spytał mężczyzna.
-Dobrze - odpowiedziała mu Elena.
-Przyjdziesz za dwie godziny do biblioteki?
-Mhm. Możesz pójść?-zapytała.- Chcę odpocząć.
-Jak sobie życzysz-oświadczył Franek, wykonując teatralny ukłon, z którego dziewczyna zaśmiała się serdecznie.
Kiedy lokaj wyszedł, Elena wzięła do ręki swoją komórkę. Szybko napisała wiadomość do Asi. Brzmiała ona tak:
„Wpadniesz do mnie po lekcjach? Tak wgl to chora jestem ;( Ale jak bdziesz u mnie, pogadamy se.
Lenusia”
Wiadomość była tak naprawdę napisana przez Elenę księżniczkę. Ale czy nadal to alter ego istniało? Nie, na pewno jeszcze gdzieś jest w najciemniejszych zakamarkach prawdziwej „ja” dziewczyny. Trudno było  wypędzić tego obrzydliwego klona. Przecież wciąż pojawiał się w szkole, rozmowach z innymi ludźmi i, co najgorsze, w rozmowach z rodzicami. Elena naprawdę kochała swoich rodziców, jednakże oni tego nie okazywali, więc po co ona miałaby to robić? W końcu, tylko Franek mówił, że ją kocha, że dla niego jest najpiękniejszą i najmądrzejszą osóbką na świecie. Państwo DeManto inaczej traktowali swoją córkę. Podczas ważnych spotkań, pokazywali wpływowym ludziom, jakby była jakąś drogo zapakowaną ładną laleczką, która miała wbudowaną zdolność myślenia i jej głównym celem było przedstawienie jacy to oni nie wspaniali. Nigdy im tego nie mówiła, bo po co? Poza tym, mogła mieć fałszywych przyjaciół, którzy wszystko jej fundowali. Tego przykładem jest na przykład to, jak prezydent miasta finansował pokój dziewczyny.
O dziewiątej pięćdziesiąt, po przebraniu się i zjedzeniu  śniadania, Elena poszła do biblioteki w piwnicy. Na jednym z foteli siedział już lokaj. Na kolanach miał grube, oprawione w starą skórę tomisko.
-Ochłonęłaś po tym, co ci wczoraj powiedziałem?-zapytał z troską mężczyzna.
-Tak, ale jeszcze muszę to sobie jakoś poukładać w jedną całość.-odpowiedziała.
-No cóż, teraz chcę, nawet więcej, muszę nauczyć cię magii!-oświadczył.-Jesteś gotowa na naukę zaklęć i warzenia eliksirów?
Gdy spojrzał na zdziwioną minę mówiącą „Eeee…”, od razu dopowiedział:
-Nie martw się, nie będzie tak samo jak w szkole, jednak musisz systematycznie nauczyć się tych umiejętności…
-A szkoła?-przerwała mu dziewczyna.
-Na to też jest zaklęcie, ale innym razem. Zacznijmy od lewitowania…
W tym momencie zaczęła się lekcja. Na szczęście, Elenie szło bardzo dobrze. Była zafascynowana tym co może zrobić: zmienić książkę w wielką ropuchę, poustawiać w śmieszny sposób półki na książki oraz wyważyć eliksir, dzięki któremu będzie można mieć włosy w kolorach, o jakich filozofom się nie śniło. W skrócie, dowiedziała się wielu rzeczy o magii. Wcześniej też chciała czarować, ale i tak mówiła, że to jest po prostu niemożliwe, lecz teraz to się zmieniło na zawsze.
O dwunastej, z lekkim żalem, dziewczyna skończyła naukę. Nadal jednak miała pytania. W końcu postanowiła jedno z nich zadać swojemu „mentorowi”:
-Czym są te różowe okulary?-spytała, sięgając ręką po przedmiot.
-Nie!-krzyknął Franek.-To jest pewnego rodzaju portal do Tylkera. Wybierzemy się tam innym razem , dobrze?
-Ok-odpowiedziała.-To co, jutro o tej samej porze?
-Tak. No zmykaj już do pokoju, bo będą się zastanawiać, gdzie jesteś.
-Będą? Przecież rodzice pracują, lekcje kończą się o trzynastej, a w domu jest tylko Agata. To o kim mówisz?
-Chodźmy na górę, to zobaczysz.
-Ale…
-Zobaczysz…

Dziękuję tym wszystkim, którzy skomentowali i dziękuję jeszcze bardziej tym, ktorzy zaobserwowali. Mam nadzieję, że jeszcze więcej osób zaobserwuje i skomentuje. Każdy ślad motywuje mnie do dalszego pisania.
P.S. Jak zauważyłem, że niektóre osoby uważają, że jestem dziewczyną. Proszę nie popełniajcie więcej takich blędów, dobrze ;) ?