piątek, 29 marca 2013

Tajemnice Eleny 2

Następna część Eleny :)

Rozdział II


Przez całą drogę powrotną, Elena rozmyślała nad tym co mógłby powiedzieć jej lokaj. Gdy powtórzyła w myślach przed chwilą przeprowadzoną rozmowę, przypominała sobie dialogi w książkach. Na początku również bohater o niezwykłych zdolnościach nie wiedział o swojej nadnaturalności. Ktoś musiał mu o tym powiedzieć. Czyżby trzeba było podstawić pod słowem „bohater” Elenę, a „ktoś” Franka? „Nie, to kompletne bzdury” pomyślała dziewczyna, zaprzeczając samej sobie. Może za zaprzeczeniem była Elena księżniczka, a potwierdzeniem ta prawdziwa? Granice pomiędzy tymi osobami ostatnimi czasy zacierały się, lecz teraz jakby odwrotnie- wzmocniły. W końcu i jedna i druga przestały myśleć, tylko beznamiętnie patrzyły krystaliczno-niebieskimi oczami w dal, gdzieś za miastem zwanym Galton…
Samochód dojechał pod wielką rezydencję DeMantów. Pasażerowie wyszli z czarnego auta i poszli ku wielkim dębowym drzwiom. Do nich była długa droga. Najpierw Elena i Franek ominęli szczerozłotą fontannę żwirową ścieżką. Potem szli w towarzystwie wysokich, soczysto-zielonych krzaków ustawionych tak, aby stworzyć labirynt wokół posiadłości o pięknych, śnieżnobiałych ścianach. Po długim marszu weszli na marmurowe schodki i otworzyli drzwi. W bogato ozdobionym holu utrzymanym w odcieniach bieli weszli pod piękne kręcone schody. Lokaj wyjął z kieszeni marynarki spory pęk kluczy i wybrał czarny z napisem „Piwnica”. Przekręcił go w zamku i zszedł razem z towarzyszką w głąb oszczędnie oświetlanych korytarzy.
Elena nigdy tutaj nie była, ani sekundy. Wielokrotnie, kiedy miała siedem lat, dociekliwie pytała ojca co jest za drzwiami pod schodami. On albo ją spławiał, albo mówił „To miejsce nie dla takiej królewny jak ty” lub czymś w tym stylu. Po ostatnim razie straciła już taką ciekawość i, jak widać, było warto poczekać te sześć lat w niewiedzy. Przez moment patrzyła z zachwytem w zakurzone ściany i trutki na gryzonie, ale potem straciła entuzjazm. Po prostu szła w ciszy, gdzie jej kazano.
Niespodziewanie stanęli przed zniszczonymi i szarymi drzwiami. Dziewczyna postanowiła przerwać trwające od długiego czasu milczenie i spytała:
-To tutaj?
-Zgadza się-odparł Franek.-Lepiej zasłoń oczy, Leno.
-Dobrze.
Mężczyzna pociągnął za klamkę i oboje ujrzeli jasne, lekko brązowe światło. Po tym błysku oczom dziewczyny ukazał się niezwykły widok: zobaczyła wielką bibliotekę, gdzie na półkach stały różnego rodzaju książki. W centralnym punkcie pokoju znajdował się szeroki wzorzysty dywan. Na nim stały dwa czerwone fotele, a obok nich etażerka, na której leżała para różowych okularów.
-Usiądź- zasugerował Franek.- Odpowiem na twoje wszystkie pytania.
Elena szybko wskoczyła na jedno z wygodnych siedzeń. To samo zrobił, lecz nieco wolniej, lokaj. Chrząknął i zwrócił się do towarzyszki dziewczynki:
- Jak pamięć mnie nie myli, to mówiłaś o dziwnych zjawiskach, które ci się przydarzyły w szkole: o dzwonku i lekcji matematyki, tak?
- Zgadza się-odpowiedziała.
-Czułaś wtedy jakąś energię, tajemnicze źródło mocy?
-Tak. Ale co chcesz przez to powiedzieć?
-Jeszcze jedno- czy to się działo jeszcze wcześniej?
-Nie. Powiesz mi wreszcie o co chodzi?-spytała zniecierpliwiona Elena.
-Dobrze, już dobrze-uspokoił ją mężczyzna.- Zacznę od tego, że nie jesteś, jakby to powiedzieć, nietypową osobą…
-Czyli?-przerwała mu.
-Daj mi dokończyć- powiedział- To wiąże się z historią pewnego świata. Opowiem ci ją jak w największym skrócie. Otóż, kiedy powstawała Ziemia, w kosmosie powstawała też inna planeta, dzisiaj zwaną Tylker. Wyglądało na to, że będzie taka jak inne, lecz tak się nie stało, dzięki drobnej cząsteczce życia, która zaginęła gdzieś podczas tworzenia naszego wielkiego domu. Ta drobna część sprawiła, że na Tylkerze pojawiły się pierwsze organizmy. Ale inna cząstka, nie wiadomo skąd, zmieszała się z tą pierwszą. Przez to powstały niezwykłe rośliny, różniące się od tych ziemskich. Brakowało czegoś jeszcze. Po wielu latach odnalazło się to- człowiek. Pojawił się tam mężczyzna o imieniu Wurion. Gdy zauważył bezkształtne stwory, znowu w niewyjaśnionych okolicznościach, zmienił je w różne postaci z najróżniejszych baśni i opowiastek. Wprowadził również dotychczasowe (czyli średniowieczne) technologie. Po niedługim czasie znalazł się ten zły- Palistur. Chciał przejąć włądzę nad całą galaktyką dzięki mocy wszystkich stworzeń mieszkających na Tylkerze. Nie udało mu się, ponieważ wszyscy postanowili złączyć siły i pokonali Palistura. Potrzebna była jednak ochrona przed nowymi czarnymi charakterami. Postanowiono, że panująca nad krainą Rada Wielkich będzie wybierać Strażnika Światów, który zostanie od urodzenia obdarzony niezwykłą mocą. Teraz wybrano ciebie, Eleno. Jeśli chcesz się czegoś dowiedzieć, szukaj wśród książek.
Dziewczyna patrzyła się na Franka jak na jakiegoś kosmitę. Miała otwarte usta, lecz nie mogła wydobyć ze ściśniętego gardła żadnego dźwięku. Myśli w jej głowie galopowały jak oszalałe.  Nie mogła wytrzymać i zemdlała. Lokaj spodziewał się takiej reakcji, więc od razu przeniósł dziewczynę do łóżka. Wyszedł z biblioteki i wrócił do swoich codziennych obowiązków.
***
Po trzech godzinach snu, Elena otworzyła oczy. Przyłożyła rękę do głowy- była bardzo gorąca. Zawołała Franka. Wcześniejsze spotkanie się z nim w bibliotece było teraz jak straszny sen, który miał swoje miejsce w rzeczywistości. Ciągle nie mogła niczego zrozumieć: Tylker, Wurion, Palistur? Brzmiało to dla niej jak litery wymieszane ze sobą w głupie słowa. Z drugiej strony czuła, jakby to pokrywało się z tym wszystkim, co się działo w szkole. Lokaj jedynie to potwierdził.
Nagle do pudrowo-różowego pokoju księżniczki wszedł Franek. Niósł w ręku termometr i szklankę wody. Uśmiechnął się ze współczuciem i usiadł na łożu dziewczyny. Nic nie mówił, bo już zafundował dość emocji jak na jeden dzień. Zmierzył temperaturę i powiedział:
- Trzydzieści osiem i pół. Szkołę masz z głowy.- uśmiechnął się szeroko do chorej.
Elena odwdzięczyła mu się tym samym. Kiedy mężczyzna wychodził z pokoju, dziewczyna lekko mu pomachała. Po chwili wzięła łyk wody. Chciała wziąć do ręki jakąś ciekawą książkę, ale porzuciła ten pomysł. Bezsilnie zamknęła oczy i zaczęła śnić...

niedziela, 17 marca 2013

Tajemnice Eleny

A oto moje obiecywane dzieło :)

Rozdział I

„Czy bycie kimś niezwykłym to tak samo jak być…potworem?”
To pytania napisała w swoim pamiętniku Elena.
Elena to z pozoru szczęśliwa dziewczynka. Rodzice byli bogaci, miała dobre oceny, wszyscy ją lubili.
Jednak pozory mylą.
To wszystko zaczęło się tak…
***
-Znowu?! Rozumiem-deszcz przeszkadza w jeżdżeniu-no ale aż takie spóźnienie?! Ostatnie były tylko dwie minuty, a teraz-mijają cztery! Jak tak można!
Elena skarżyła się tak każdego dnia. Ciągle szukała dziury we wszystkim, co się da-to owsianka za ciepła, to owsianka za zimna, to owsianka niedobra, zrobioną przez kucharkę Agatę. To byłby jedynie ułamek-najprawdopodobniej jeden z milionowych- jej codziennych marudzeń. Wszyscy w jej domu-„tylko” dwupiętrowa willa z basenem w kształcie nerki- na szczęście mieli anielską cierpliwość. Ojciec, pan Orfeusz DeManto, zajmował się od wielu lat biznesem. Za to matka, pani Irina DeManto z domu Chrabąszcz, pracowała na wysokim szczeblu w branży politycznej. Córka, Elena Anna Bella Anastazja DeManto, charakteryzowała się rozpuszczeniem, tępotą i sukienką od Prady.
Po chwili przed nią przyjechał czarny samochód jej taty. Wsiadła na przednie, obite jasnobrązową skórą siedzenie. Obok niej siedział łysiejący staruszek ubrany w garnitur i czarny płaszcz.
- Panienka do szkoły, tak?
-Tak.-trudno było jej powstrzymać śmiech- I proszę cię, Franku, nie nazywaj mnie panienką, tylko Leną.
-Dobrze. Już jedziemy.-uśmiechnął się lekko i przycisnął pedał gazu.
Elena bardzo lubiła lokaja. Tak naprawdę mogłaby go nazywać dziadkiem, ale nie chciała go aż tak postarzać. Zajmował się nią kiedy rodzice byli zajęci, czyli zawsze. Widziała w nim swojego najlepszego przyjaciela. Mogła mu się wyżalić, zdradzić swoje sekrety i porozmawiać na każdy temat. Co było najważniejsze, była przy nim inną osobą. Dla wszystkich, oprócz niego, grała jako Elena Księżniczka, a dla Franka-Prawdziwą Eleną. Pierwsza rola miała być tylko odzwierciedleniem tego, jak była traktowana przez rodziców. Chciała im pokazać, że też  może się tak zachowywać.
Dziesięć minut później stała przed szkołą- oczywiście społeczną. Zajmowała ona złoty zabytkowy budynek o dużych rozmiarach z równie wielkim boisku. Elena przycisnęła klamkę i weszła do szatni. Od razu zauważyła swoje towarzystwo-dziewczyny w ubraniach z wybiegów mody, najnowszych komórkach, obrzydliwie bogatych w ozdóbki fryzurach i make-up’ach- nie, to były już „tapety”. Gdy jedna z nich, brunetka o egzotycznej urodzie o imieniu Asia, wyłapała ją wzrokiem znad telefonu, Elena od razu zmieniła pozę i sposób chodzenia.
-No, no, no,-powiedziała-idzie nasza kochana Lenusia.
-Siemka dziewczyny!-przywitała je Elena- Macie jakieś gorące ploteczki?
-No! Wyobraź sobie, że…
Od tego momentu zaczęły się chichoty, komentarze typu „uuu”, „co??!” i tak dalej. Taka sytuacja pasowała Elenie: wszyscy ją akceptowali i lubili ze względu nie na nią samą, tylko jej kieszeń. Szczyciła się nie intelektem, a czymś zupełnie innym- głupotą, chociaż miała wysoką średnią. Odpowiadało to innym, przynajmniej tak myślała Elena.
Kilka minut później zadzwonił dzwonek. Niestety, wisiał tuż nad głową Eleny. Dziewczyna chciała, żeby się to skończyło, ale tak się nie stało. Nienawistnie patrzyła na znienawidzony przedmiot. Ciągle tylko słyszała „drrrryń!”, aż w końcu krzyknęła: Wyłączcie to! i w tym samym momencie dzwonek ucichł. Elenę trochę to zdziwiło, lecz po chwili pomyślała, że tak miało być. Po chwili wyrwała się z zamyślenia i poszła pod klasę matematyczki. Dzisiaj był temat o figurach przestrzennych. Siedziała razem z Asią. Nie przestały gadać, bo musiały jeszcze porozmawiać o kilku „bardzo ważnych rzeczach”. Kiedy nauczycielka to usłyszała, powiedziała:
- Ty, niebieskie oczka i blond włoski z piątej ławki, zapraszam na odpowiedź.
- O mnie pani mówi?-spytała się zdezorientowana Elena.
- Tak.
Dziewczyna niechętnie wstała z ławki i podeszła pod tablicę. Dostała zadanie, by obliczyć obwód graniastosłupa. Nie dało się ukryć, było dosyć trudne. Elena martwiła się, że coś źle zrobi, jakieś obliczenie. Myślała: ”Jak to zrobić?! Pomocy”, gdy nagle na tablicy… pojawiło się rozwiązanie. Nie mogła uwierzyć- przecież nic nie napisała! Nauczycielka zdziwiła się, że ona to zrobiła, ale i tak wpisała ocenę. Dziewczyna czuła niepokój. Najpierw dzwonek, potem to… Coś jej tu nie grało.
Przez pozostałe lekcje na szczęście nie było żadnych odpowiedzi lub czegoś w tym rodzaju. Zastanawiała się jednak, co się stało. Próbowała przeanalizować tą sytuację, jednak nic nie wywnioskowała. Słyszała o zjawiskach paranormalnych i tym podobnych rzeczach, aczkolwiek zazwyczaj nazywała je bredniami. W końcu postanowiła o to zapytać Franka.
Już wyszła ze szkoły. Od razu zauważyła znajome auto. Podbiegła tam ile sił w nogach. Ku jej uciesze, kierowcą był lokaj. Kiedy przejechali pierwsze metry, Elena zadała pytanie:
-Czy wierzysz w magię?
Dość długo czekała na odpowiedź, gdy usłyszała:
- Czemu się pytasz, Leno?
-No b-bo-jąkała się- j-ja dzi-dzisiaj..
-Co się stało?- przerwał jej lokaj.
Z jej ust w końcu popłynęły wyjaśnienia: opowiedziała o dzwonku i lekcji matematyki z prawie że prędkością światła.
Nastała grobowa cisza. W pewnym momencie mężczyzna powiedział:
-Opowiem ci w domu…   



Witam,
Mam 13 lat i uwielbiam pisać. Stworzyłem tego bloga, abyście mogli przeczytać moje opowiadania. Mam nadzieję, że się wam spodobają .
Będę pisać zazwyczaj fantasy, aczkolwiek czasami może wpaść w jakimś innym gatunku. Eksperymentuję z narracją i samą formą opowiadania. Moje pierwsze wypociny wstawię jeszcze dzisiaj. Wszystkie wasze uwagi proszę pisać w komentarzach.
A propo komentarzy. Bardzo chciałbym przeczytać opowiadania innych blogerów, a więc reklamujcie się, ile wlezie :P

Do zobaczenia,
Piotr